wtorek, 20 stycznia 2015

♥ Libster Award Blog

Hejka :)  Zostałam po raz 8 nominowana do Liebster Award :)

Dziękuję za nominację: 
1. http://youarebemynumberone.blogspot.com 
2. http://zyj-tylko-chwila.blogspot.com/
3. http://emilia200.blogspot.com/

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "Dobrze Wykonaną Robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. (...) Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 blogów (informujesz ich o tym) i zadajesz im 11 pytań. (...)"

Zasady:

-Nie możesz nominować osób, które Cię nominowały.
-Trzeba powiadomić nominowane osoby o tym wydarzeniu, podając link do swojego bloga.

Pierwszy zestaw pytań od 
http://youarebemynumberone.blogspot.com 


 1. Dlaczego założyłaś/eś bloga?
Własny blog to świetna rzecz, według mnie bardzo przyjemnie jest go pisać, a założyłam go dlatego żeby dzielić się moimi zapiskami z innymi xD 
2. Masz rodzeństwo?
Tak mam młodszego brata :(
3. Ładne imię dla chłopaka i dziewczyny?
Dla chłopaka: Natan lub Marcel :)
A dla dziewczyny: Marcelina lub Amanda :)
4. Ulubiony film ?
Ostatnio oglądałam "Gwiazd naszych winy" i "Igrzyska Śmierci". Jak dla mnie super! ;)
5.Ulubiony serial?
"Top Model", "Plain Jane"  no i oczywiście "Rodzinka.pl" :) 
6. Ulubiona książka?
Znowu się powtórzę ale "Gwiazd naszych winy" i ostatnio czytałam "Szmaragdowy atlas" też super :)
7. Ulubiony cytat?
"Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia." ♥
8. Jakiego rodzaju muzyki słuchasz?
Raczej tylko Pop'u :)
9.Ulubiony wykonawca?
Ariana Grande, Demi Lovato, Taylor Swift i Ed Sheeran :)
10. Ulubiona stacja radiowa?
Nie słucham zbyt dużo radia, ale Open FM ;)
11. Nosisz skarpetki? 
Głupie pytanie, ale tak noszę :)

Drugi zestaw pytań od http://zyj-tylko-chwila.blogspot.com/ :

1. Czy uprawiasz jakiś sport?
Można tak powiedzieć xD W szkole ćwiczę i w domu też :)

2. Jakiej muzyki słuchasz?
Pop' u :)
3. Jak spędziłaś sylwestra?
Świetnie z http://milkasss.blogspot.com/ :)
4. Twój ulubiony sport?
Hmm... Chyba piłka nożna :)
5. Zielony vs. Czerwony.
Zielony ♥
6. Masz brata czy siostrę?
Brata ;(
7. Wolisz frytki czy hot-dogi?
Frytki :)
8. Ulubiony przedmiot w szkole?
Niemiecki i W-f ;)
9. Taniec czy śpiew?
Taniec ;)
10. Kucyk czy kok?
Kucyk ;)
11. Jaka jest Twoja ulubiona książka?
"Gwiazd naszych winy" i "Szmaragdowy atlas".

Trzeci zestaw pytań od http://emilia200.blogspot.com/ :

1. Lubisz psy?
Uwielbiam :)
2. Lubisz sporty zimowe (np.skoki narciarskie)?
Oczywiście, że tak :)
3. Jesteś fanem FC Barcelony?
I to największym fanem ♥
4. Jesteś fanem Borussii Dortmund?
Owszem ;)
5. Jesteś blondynką czy brynetką?
Brunetką :)
6. Jesteś Belieber?
Lubię go, ale nie jestem :)
7. Angielski vs Niemiecki?
Niemiecki :)
8. Trampki vs Szpilki?
Raczej trampki ;)

9. Lubisz Robić zdjęcia?
Yes ;)
10. Jak długie masz włosy?
Do końca pleców ;)
11. Na ile oceniasz mój blog (1-10)?
Na 10 ♥

Nominuję :
1. http://wake-me-up-and.blogspot.com/
2. http://yudemere.blogspot.com/
3. http://blogmanekineko.blogspot.com/
4. http://one-4-you.blogspot.com/
5. http://gonabealright.blogspot.com/
6. http://stay-possitive.blogspot.com/
7. http://beansjolanta-blog.blogspot.com/
8. http://milkasss.blogspot.com/
9. http://room269ff.blogspot.com/
10. http://agadiar.blogspot.com/
11. http://nataliexbrunette.blogspot.com/

A oto pytania:
1. Jak masz na imię? 
2. O czym marzysz? 
3. Gdzie chciałabyś wyjechać w przyszłości? 
4. Masz jakieś zwierzątko? 
5. Jak Ci minął wczorajszy dzień? 
6. Piosenka ma dziś? 
7. Co Ci się ostanio śniło?
8. Co byś zrobiła gdybyś mogła cofnąć czas?
9. Twój ulubiony film?
10. Co Cię najbardziej denerwuje?
11. Trzy fakty o Tobie? :)




wtorek, 2 września 2014

♥ Rozdział 15



Wysiadłam z samochodu. Stałam na chodniku przed wejściem do ogromnego budynku. Uniosłam oczy, żeby obejrzeć całą wysokość lotniska. Posiadłość była prawie cała przeszkolona. W  niektórych szybach było widać rzucających się sobie na szyje ludzi, którzy, jak się spodziewałam, wracają z długich podróży. W ich oczach można było dostrzec szczęście, które mnie w tej chwili omijało wielkim łukiem. Powędrowałam wzrokiem w drugą stronę. Tam zaś ujrzałam rozpłakaną parę. Dziewczyna krztusiła się łzami, chłopak też był tego bliski, ale jak to mężczyzna, chciał zachować zimną krew. Mocno się ściskali i co jakiś czas, któreś obdarzało drugie pocałunkiem. Tak właśnie się czułam. Czułam, że jestem okrutna, bo zostawiam przyjaciół tutaj, ale z drugiej strony byłam zrozpaczona, ponieważ tak po prostu pozwolili mi odejść...

 Po chwili ocknęłam się i podeszłam do bagażnika, żeby wyjąć swoje walizki. Tata już wyjmował największy, czarny bagaż, który oczywiście należał do mamy. Mamy szczęście, że nie jadą z nami teraz Ewelina, Rafał i jego narzeczona, bo tak to byśmy musieli dopłacić za bagaż. Z jeden strony dobrze, ale z drugiej nie... Co ja będę robić przez ten czas, w którym Ewelina będzie w Polsce czekała na wyniki matury?...Rafałem tak bardzo się nie przejmuję, bo wiem, że i tak będą mieszkać u siebie... No nic... Miejmy nadzieję, że kogoś tam poznam... Sięgnęłam po średniej wielkości, plastikową, miętową walizkę, która należała do mnie. Szybko i zręcznie ją wyciągnęłam ( choć nie była super leciutka ) i postawiłam ją na chodniku. Nacisnęłam guziczek na rączce i pociągnęłam ją w górę. Przechyliłam bagaż i przeszłam z  trudem przez dość wysoki chodnik do szklanego wejścia na lotnisko. Drzwi rozsunęły się przede mną. Pewnym ruchem przebrnęłam przez długi korytarz. Chwile potem dołączyli do mnie rodzice. Słyszałam jak na świeżo wypolerowanej podłodze skrzypią moje trampki, ale przyzwyczaiłam się do tego, więc szlam dalej przed siebie. Podeszliśmy do kolejki, która stała i czekała na odprawę. Kolejka nie była długa, ale tak wolno się poruszała, że moje myśli były w stanie powrócić. Znów zatraciłam  się w myślach. Co będzie z moją przyjaźnią z osobami, które poznałam tu, w Polsce? Co jeśli o mnie zapomną? A co jeśli ja zapomnę? Chyba jako normalny człowiek powinnam się trochę przejmować lotem, nowym domem… A i tak po głowie latają mi myśli o rzeczach, które już za raz będą przeszłością… Czemu? Czemu to tak jest? Że zawsze kiedy coś ma się stać przeszłością boli najbardziej? Czemu nie potrafimy o tym zapomnieć, żyć teraźniejszością? Z jednej strony myślimy: „Muszę zapomnieć, to przeszłość, nie cofniesz czasu, nie wrócisz.”, ale nasza druga połówka mówi: „Nie zapominaj, to jest ważne, nie wolno ci zapomnieć!”.Człowiek się gubi, gubi we własnym labiryncie - labiryncie, który sam wymyślił i stworzył. Masz zapomnieć, ale nie możesz, musisz wyjechać na zawsze, ale nie możesz zostawić przyjaciół. To jest bardzo dziwne uczucie. Takie… takie…Wprowadzające zamęt w głowie. Nie potrafisz się skupić na prostych rzeczach, bo ciągle masz przed oczami smutne twarze żegnających się przyjaciół. Jesteś przekonany, że to wszystko to twoja wina, choć wszyscy ci mówią, że tak musiało być i ty nic nie zrobiłeś w tym kierunku… 
- Sandra, mogłabyś się pospieszyć? Blokujemy kolejkę! - krzyczała mama, stojąc przed przysadzistą panią, która niecierpliwie tupała nogą w oczekiwaniu na mój bagaż. Przyspieszyłam kroku i po chwili znalazłam się u boku mojej rodzicielki. Kobieta za ladą, nie mogąc dłużej czekać, wyrwała mi walizkę z dłoni i położyła na czarnej taśmie. Bagaż podręczny również znalazł się w jej pulchnych dłoniach. Kiedy, po nalepieniu taśmy świadczącej o tym, iż kobieta widziała podręczną torbę, przyszło do oddawania bagaży, które mieliśmy trzymać w samolocie, kobieta wyglądała tak, jakby najchętniej wyrzuciła nasze bagaże do stojącego w pobliżu kosza. Na widok jej zmarszczonych, krzaczastych brwi, parsknęłam cichym śmiechem. Przerzuciłam  torbę przez ramię i ruszyłam za rodzicami, w stronę kolejki, jaka ustawiła się przed bramkami.
  - Na litość boską, idźże szybciej, bo nie zdążymy! - mama najwidoczniej nie była w dobrym humorze, bo co rusz mnie ponaglała. Musiała się na kimś wyżyć i oczywiście padło na mnie.  
~*~
- Sandra! - znajomy, męski głos wyprowadził mnie z przemyśleń. - Hej Sandra! Tutaj!  
To był… Krzysiek? Co on tu robi? Jednak na zawracałabym sobie teraz tym głowy. Rzuciłam wszystko i pobiegłam w jego stronę. Zarzuciłam ręce na jego szyje i mocno uścisnęłam. Poczułam jego perfumy. Takie… cudowne. 
Ściskaliśmy się dobre kilka minut. Łzy zaczęły mi się zbierać w oczach. Mało brakowało, a wybuchłabym płaczem na środku lotniska w jego objęciach. To okrutne, że tak nagle przeprowadzasz się i zostawisz wszystko. Może i będziemy się spotykać w wakacje i pisać do siebie, ale to nie to samo. To nie to samo co poczucie jego perfum, jego skóry, jego włosów… Niespodziewane brunet odsunął się dosłownie o kilka centymetrów i rękami złapał moją twarz.
- Obiecasz mi coś? - wyszeptał wpatrując się swoimi pięknymi oczami w moje. Kiwnęłam głową na znak, że obiecam. 
- Nie zapomnij mnie… Dobrze?  

W tej chwili już z straszliwym trudem powstrzymywałam  łzy, co nie zdarzało mi się często. Spuściłam głowę i parsknęłam śmiechem, chcąc powiedzieć tym: „ Ciebie nie da się zapomnieć… ”. Przetarłam łzę, który mi się wymknęła. Krzysiek przechylił głowę trochę w dół i się uśmiechnął.  Po kilku sekundach przymknął oczy i zbliżył swoje usta do moich. Nie byłam w stanie przerwać pocałunku. Było to takie cudowne… Niestety zawsze wszystko ma swój koniec i początek… Odsunął się ode mnie i szeroko uśmiechnął. Przez moją twarz też przemknął cień uśmiechu. Ponownie się przytuliliśmy. Ale mama to przerwała. Stała z tatą przy taśmach, machali do mnie i krzyczeli, żebym przyszła. Szybko pocałowałam chłopaka w policzek, uśmiechnęłam i pobiegłam do rodziców. Stojąc przy walizkach odwróciłam się i spojrzałam na Krzyśka. Pomachałam mu, a on zrobił to samo. Patrzyliśmy się na siebie z dwie minuty. Miałam wrażenie, że tata, który za mną stał pokazał mu gestem, żeby sobie poszedł, bo momentalnie zwrócił wzrok na swoje buty, uśmiechnął  się ostatni raz i wyszedł z lotniska
.~*~
Stałam z mamą przed półką z perfumami w jednym ze sklepów na strefie bezcłowej, kiedy usłyszałyśmy głos, który mówił, że możemy już podchodzić do bramek. Mama szybko wybrała {TE} perfumy Diora, a ja {TAKIE} Chanel. Zawsze podobały mi się ich zapachy. Ale mama za nimi nie przepadała. To kolejna rzecz, która nas różni. Mama woli inne zapachy, ubrania, ludzi...      
   Tata stał już w kolejce do wejścia na pokład. Szybko do niego podbiegłyśmy i ustawiałyśmy się obok. Nie czekaliśmy długo. Jakieś 10 minut? Może nawet miej.
~*~ 
Ku mojej radości siedziałam sama. Z dala od rodziców i od innych ludzi, którzy skorzy byli do irytowania mnie swoją obecnością. Rodzice siedzieli gdzieś na samym początku...Wzięłam do rąk samolotową poduszkę i włożyłam ją sobie pod głowę. Usiadłam przy oknie, wyjęłam słuchawki i telefon z torebki, którą chwilę potem musiałam położyć na szafce nad moją głową, założyłam słuchawki na uszy i włączyłam {MUZYKĘ}. Z zamkniętymi oczami, czekałam na start samolotu, słuchając piosenki. Niestety nie słuchałam długo. Przerwało mi szturchnięcie w ramię. Szybko zdjęłam słuchawki i odwróciłam głowę w stronę osoby, która mi przerwała. Był to przystojny, wysoki, brunet o ciemno brązowych oczach. I oczywiście z wielkim uśmiechem na twarzy. 
 - Mogę?... - wskazał na siedzenie obok mnie.
 - Tak, oczywiście - odpowiedziałam z uśmiechem. 
Chłopak usiadł obok i się przedstawił.
- Jestem Philip, miło mi cię poznać - uśmiech nie schodził chłopakowi z twarzy, mimo iż było widać, że jest mocno zmieszany. Mnie też nie zachwycała jego obecność, ale nie zamierzałam kryć tego pod uśmiechniętą maską. Mimo wszystko wypadało się przestawić.
- Ja mam na imię Sandra, mi również miło - wymusiłam kolejny lekki uśmiech.
Myślałam, że skoro już się znamy, to nowy znajomy da mi w spokoju przespać cały lot, jednak grubo się myliłam.
- Po co lecisz do Nowego Jorku? - zagaił mnie, gdy tylko usiadł wygodnie w swoim fotelu. Spojrzałam na niego spod byka, ale widząc te niesamowite brązowe oczy, wpatrujące się we mnie jak cielę w malowane wrota, chętnie opowiedziałam mu historię swojej przeprowadzki i co robię tutaj, zamiast bawić się z przyjaciółmi. Gdy zadałam mu te same pytanie, czyli dlaczego on również chce kisić się dziewięć godzin w ciasnym samolocie, okazało się, że mimo swojego typowo Amerykańskiego imienia pochodzi z Polski.
- Przeprowadziłem się do Stanów, aby zapewnić mojemu bratu lepszą opiekę lekarską. Polscy lekarze nic nie dali, więc było trzeba przenieść się za granicę. Mieszkam tam już dobre pięć lat, ale jeżdżę do kraju, odwiedzać swoją ciotkę - całą tę historię opowiadał z taką paletą emocji, jakby był to co najmniej scenariusz jakiegoś dramatu komediowego, czy czegoś podobnego. Podczas gdy on jeszcze rozbudowywał swoją opowieść, ja rozstawiłam swojego laptopa i postanowiłam połączyć się z moją przyjaciółką – Emilią na wideo czacie i przedstawić jej mojego towarzysza.
~*~
"Za pół godziny wylądujemy na lotnisku w Nowym Jorku, prosimy zapiąć pasy. Temperatura na zewnątrz wynosi trzydzieści stopni Celcjusza" - po tych słowach szybko zapięłam pas i zerknęłam na swoje { CIUCHY }.
- Chyba nie będzie ci za zimno, co? - zaśmiał się Philip, a ja dałam mu kuksańca w bok 
- Słuchaj... Przez cały lot nieźle  się dogadywaliśmy i... - nagle chłopakowi język stanął kołkiem i nie potrafił się poprawnie wysłowić - Może.. No..
- No wysłów się w końcu! - zaśmiałam się, a policzki Philipa przybrały szkarłatną barwę.
- Może dałabyś mi swój numer? - wypowiedział te słowa z prędkością karabinu maszynowego i ledwo zdołałam zrozumieć co ma mi do przekazania. Chwyciłam małą karteczkę wystającą mi z plecaka, zapisałam rząd cyfr i wręczyłam chłopakowi. Kilkanaście minut później bezpiecznie wylądowaliśmy na płycie lotniska, a wszyscy pasażerowie wstali z miejsc tworząc nieznośny tłum w wąskich korytarzach. Niektórzy jeszcze w skarpetkach, z nieświeżymi oddechami i owinięci bluzami sięgali po swoje bagaże. Niechętnie dźwignęłam swoje ociężałe ciało z siedzenia, aby również wcisnąć się w tłum ludzi. W tym samym czasie Philip także podniósł się z miejsca, zapewniając mnie, że poda mi moją torbę. Nie był to co prawda bohaterski czyn, ale mimo wszystko zrobiło mi się miło. Po wyjściu z samolotu, oboje rozeszliśmy się w różne strony. Po przejściu kolejnych kilku bramek i ochrony celnej wreszcie opuściliśmy to przeklęte lotnisko. Za drzwiami, moim oczom ukazał się piękny { SAMOCHÓD } o białej barwie, a zza kierownicy uśmiechał się do nas, wysoki blondyn - Michael, który miał być naszą prawą ręką, czyli krócej mówiąc menadżerem, co wzbudziło u mnie pozytywne emocje. Własny menadżer, załatwiający nam każde luksusy, to nie byle co. Wrzuciliśmy bagaże do samochodu oraz zajęliśmy siedzenia i ruszyliśmy w drogę do naszego nowego domu. Byłam zachwycona mijając wysokie budynki, kolorowe reklamy i tysiące ludzi, słuchając jednocześnie wesołego trajkotania Michaela. Chłopak opowiadał nam jak to on zamieszkał w Nowym Jorku i znalazł sobie tę właśnie pracę. Po półtorej godziny drogi, znaliśmy już całą historię życiową naszego kierowcy - od czasu poczęcia, aż do teraźniejszego momentu. 

 


~*~
Szczęka mi opadła, gdy ujrzałam {TEN} ogromny, piętrowy budynek z bajeczną werandą i dużym, niemalże widokowym, tarasem. Naokoło domu było śliczne morze i ogródek z basenem . Na plaży było dużo ludzi, wszędzie widziałam moich rówieśników jeżdżących na deskach i tym podobnym…Nacisnęłam klamkę drzwi i po chwili znalazłam się w pięknym, lekko zaciemnionym holu.
- Dzień dobry panienko! - krzyknęła mi do ucha niska, czarnowłosa kobieta o oliwkowej cerze. Miała na sobie spódniczkę do kolan oraz białą koszulę. Uśmiechała się szeroko, a sam fakt, że nazwała mnie panienką sprawił, że poczułam się niczym ta arystokratyczna panienka, z tutejszych amerykańskich filmów. Za mną, w korytarzu znaleźli się moi rodzice. Kobieta oznajmiła nam, że jest naszą sprzątaczką.
- Dzień dobry! - odwzajemniłam uśmiech kobiecie. Gdy przywitałam się z elegancką kobietą, ta zabrała nas na wycieczkę po domu. W piwnicy odkryliśmy piękny basen (pomijając to, że w ogrodzie takowy również istniał). Zaraz za basenem znajdowała się spiżarka. Co prawda jeszcze pusta, ale znając moją mamę, już jutro drzwi nie będą się domykały. Obok spiżarki, była pralnia. Parter zaopatrzony był w sterylnie czystą kuchnię, piękny, jasny salon, elegancką jadalnię oraz nienaturalnie dużą łazienkę.Na pierwszym piętrze znajdowało się biuro rodziców, pomieszczenie o szarych ścianach, łazienka z wielkim jacuzzi i pokój rodziców z pięknym dużym łóżkiem zdobiącym całe pomieszczenie. Na drugim piętrze znajdowały się trzy pokoje. Środkowy miał być mój, po lewej Eweliny, a jeden stał pusty i zamknięty. Weszłam do swojego pokoju i gdy tylko rzuciłam się na anielsko wygodne łóżko, dobiegło mnie
pukanie do drzwi. Zza nich wystawała rozczochrana i uśmiechnięta głowa Michaela, który przyniósł moją walizkę. Podziękowałam mu, a on tylko skinął głową i wyszedł. Rozejrzałam się po pokoju  z tego co zobaczyłam był on największy ze wszystkich trzech, a po prawej stronie znajdowały się drzwi na taras. Gdy rozpakowywałam swoje rzeczy, Sophie zawołała mnie na kolację. Szybko zbiegłam po schodach i przyszłam do jadalni gdzie czekali już na mnie rodzice i Sophia. Dyskutowali o czymś. Nie chciałam im przerywać, więc cicho usiadłam na końcu stołu. Zabrałam się za jedzenie kolacji. Nie zauważyliby mnie gdyby nie to, że sałata nie chciał mi się nadziać na widelec i uderzyłam widelcem o talerz.Uśmiechnęłam się z zakłopotaniem, poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcami. Wszyscy 3 nagle ucichli i spojrzeli w moją stronę.   
 - Smacznego... - powiedziałam cicho. Odpowiedzieli mi tym samym  i jakby nagle zapomnieli o tym zdarzeniu.
~*~
- To pyszne proszę pani - wykrzyknęłam gdy spróbowałam przygotowanej przez nią potrawy. 
- Dziękuję panienko - uśmiechnęła się promiennie
- Mogłaby mnie pani nie nazywać panienko? - poprosiłam - To trochę niezręczne. 
- Pod warunkiem, że i ty będziesz mówić mi po imieniu - zabawnie pogroziła mi widelcem, ale przystała na moje prośby. Po skończonej kolacji wróciłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic, włożyłam swoją nową, świeżą {PIŻAMĘ} i wskoczyłam do łóżka. Chwilę później już spałam.
***
Hej :* Właśnie dodaje kolejny rozdział, to już 16 :) Bardzo was przepraszam, że to tak długo trwało, ale mam już nadzieję, że za niedługo pojawi się już 17 :P Dziękuję za pomoc mojej koleżance - Mai, mojej przyjaciółce - Emili, i wam wszystkim, że czytacie to opowiadanie i komentujecie ;) 

piątek, 14 lutego 2014

♥ Rozdział 14

Pamiętacie te moje fantastyczne postanowienie? To, „zadzwoń do kogoś i wróć do domu późno”? Skończyło się na tym, że spędziłam czas siedząc samotnie w domu zdołowana i przygnębiona. Moje rozmyślenia i dylematy znów powracały, tylko tym razem ze zdwojoną siłą. To jest takie beznadziejne.
 Dobrze wiem, że nie mam nic do gadania jeśli chodzi o wyjazd. Moi rodzice jak już coś postanowią, to tak zrobią. Jednak może nie irytuje mnie sam fakt, że opuszczam Polskę, ale to… to, że na siłę wynajduję więcej negatywnych stron przeprowadzki. Denerwuje mnie to, że ta sprawa nie chce wyjść z mojej głowy, męczy mnie jak najgorszy koszmar i zawsze powraca coraz silniejsza. Wiem, że robię z tego problem na skalę światową, ale jak ktoś nie ma innych zmartwień to za bardzo przejmuje się każdą głupotą. Choć teoretycznie mam pewien problem, z którym borykam się cały czas, Krzysiem i Maciek… 


Dobra Sandra, jesteś egoistką! Zachowujesz się jak rozpieszczony bachor, który myśli, że wokół niego kręci się Ziemia. Ten wyjazd oznacza kolejny sukces twojego ojca i powinnaś się tym cieszyć, a nie zachowywać się jak rozkapryszona gówniara. Cały czas tylko myślisz co zrobić, żeby tobie było łatwiej w życiu. Może czasem pomyślałabyś o innych, co? Wiem, że to może wydawać się trudne, ale nie jesteś jedyną osobą na świecie. W sumie to robisz aferę z niewiadomo czego! 

- Sandra! Pośpiesz się! Zaraz przyjedzie taksówka – z tych jakże inteligentnych przemyśleń wyrwał mnie głos mojej matki. Usiadłam na walizce, żeby ją do końca zapiąć i udałam się w kierunku drzwi. Czy wspomniałam już, że minęły moje ostatnie trzy dni w Polsce, które spędziłam samotnie w zaciszu mojego pokoju? Chyba nie… Więc właśnie Was o tym informuję. Dziś nastał ten dzień kiedy żegnam mój ojczysty kraj i wyjeżdżam do Stanów. Stanęłam w rogu otwartych drzwi i ostatni raz spojrzałam na mój pokój. Teraz już puste bordowe ściany, na których niegdyś wisiały przeróżne obrazki i zdjęcia. Na wprost mnie duże okno, które przez to że zawsze było przysłonięte roletą nie przepuszczało za dużo światła do pokoju, przez co był bardziej klimatyczny. Pod oknem zawsze stało moje kochane biurko z jasnego drewna, które wyglądało już na bardzo stare i takie też było. Mam do niego duży sentyment, gdyż jest to mebel mojej kochanej babci. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się namówić rodziców, aby zabrać je do nowego domu. Ogólnie wszystkie meble zostają dla nowych właścicieli, ale tego biurka nie mogłam zostawić! Od razu przy nim stało najwygodniejsze łóżko na świecie, przykryte pomarańczową narzutą i ozdobione mnóstwem poduszek. Naprzeciwko łóżka, po prawej stronie drzwi, w których stoję jest duża, jasna szafa, w której trzymałam ubrania. Po lewej stronie była komoda niegdyś zapełniona książkami i różnymi pamiątkami, na które moja mama zawsze mówiła kurzołapy. 
- Sandra! W drzwiach utknęłaś z tym bagażem?! Ile można czekać?! Złaź na dół, taksówka już jest!- i znów to samo… Nie ma to jak opuszczać dom w miłej atmosferze. Rozumiem, że nerwy i tak dalej, ale nie trzeba się na wszystkich wydzierać. Wiem, że to trochę dziwne, ale chcę się pożegnać ze starym pokojem. Jednak chyba nie jest mi to dane, bo słyszę że ktoś wchodzi na górę. Mówiąc „ktoś” oczywiście mam na myśli swoją matkę. 
- No rusz się. Ile możne schodzić na dół? –zwróciła się do mnie błagalnym tonem.
-Już idę... – odpowiedziałam, a wręcz prawie wyszeptałam obojętnie. Przeciągnęłam moją 
gigantyczną walizkę na granicę schodów i zaczęłam główkować jakby tu ją znieść. Ja to jestem dziwnym człowiekiem. Zaledwie dwanaście schodków i walizka, a ja już mam problem.. Na moje szczęście w porę pojawił się tata, który zaoferował mi pomoc. 
Mi przypadł zaszczyt zamknięcia domu. Spojrzałam ostatni raz na nasz przytulny salon, w którym nic się nie zmieniło. No może oprócz braku kryształów, które były porozstawiane w przeszklonej szafce. Obok niej stała mała biblioteczka, teraz już pusta. Na środku pokoju umieszczona była jasna, skórzana kanapa, a po obu jej bokach ustawione były fotele w tym samym kolorze. Za nimi ustawione były stojące, wysokie lampy, które dawały efektowne i trochę przyćmione światło. Naprzeciwko kanapy stał szklany stolik, który zawsze był przyozdobiony kwiatami, co tydzień innymi. Zamknęłam z bólem drzwi i przekręciłam klucz dwukrotnie. Pociągnęłam jeszcze odruchowo za klamkę, aby upewnić się, że dom jest zamknięty. Usiadłszy na tylnim miejscu w taksówce oddałam klucz ojcu, który siedział przy kierowcy. Wsadziłam w uszy słuchawki chcąc się trochę odprężyć słuchając muzyki. Nie zdążyłam się za bardzo rozkoszować dźwiękami TEJ PIOSENKI , które zawsze mnie uspokajały, bo do mojej durnej głowie zawitały te jeszcze durniejsze myśli. Znów zaczęłam wymyślać sobie niestworzone problemy typu: A co jeśli zatęsknię za domem, przyjaciółmi, rodziną…? Będzie mi tego wszystkiego brakowało, bo wątpię że nowy dom będzie repliką starego, a moi przyjaciele, których mam tutaj nagle znajdą się tam. Pewnie na usta ciśnie się Wam pytanie, czy jak zatęsknię nie mogę przyjechać? Teoretycznie tak, ale praktycznie już niekoniecznie. No chyba, że znajdę w Stanach pracę i sama będę opłacała sobie bilety.. Ale dobra, już koniec. Znów zaczynasz! Za chwilę będziesz na lotnisku i… i zaczniesz nowe życie. Więc odpręż się teraz słuchając tej piosenki … 


* Dodałam następny rozdział jako prezent na Walentynki, postaram się dodać jeszcze w ferie kilka rozdziałów. Życzę udanych Walentynek ;*

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 13


Nie zdążyłam dojść do domu, a Emila już wydzwaniała. Gdy odebrałam telefon usłyszałam piski i krzyki. Okazało się, że Fabian przyjechał i mają się spotkać. Niestety nie mogłam im towarzyszyć, bo musiałam wracać do domu. Podobno rodzice chcą mi coś powiedzieć... Może i dobrze, że nie idę z nimi..? Przynajmniej nie będę im przeszkadzać, w końcu są zakochani..
Otwierając drzwi do domu zauważyła, że rodzice stoją przy wejściu. Nie zdążyłam zdjąć butów, a oni już oświadczyli mi, że tata dostał awans. Niby fajnie, ale co za tym idzie? Przeprowadzka do Nowego Jorku... Ogarnęła mnie złość i smutek. Poszłam do siebie do pokoju i włączyłam muzykę. Usiadłam na łóżku i wsłuchiwałam się w depresyjne dźwięki  wypełniające mój pokój. Delikatny głos Cariny Round  Klik  zawsze mnie uspokajał. Zsunęłam się niżej i ukryłam twarz w kolorowych poduszkach. Kilka pojedynczych łez wypłynęło z moich oczu. Nawet nie wiem czemu, strasznie chciało mi się płakać. Może dlatego, że boję się iż tam sobie nie poradzę? Że zostawię przyjaciół i nie będę miała już nikogo? A może boję się straty ojca? I tak praktycznie nie ma go w domu, nie spędza ze mną czasu. Jest w sumie dla mnie, jak obcy człowiek. Nic o mnie nie wie, a ja o nim. Mam wrażenie jakbym go w ogóle nie interesowała, była tylko przeszkodą w jego życiu i karierze. Teraz, jak dostał awans wszystko będzie jeszcze gorsze... O ile gorsze może być.. Dobra, koniec tego użalania! Już jestem cała opuchnięta i czerwona od płaczu. Trzeba się wziąć w garść i nikomu nie można pokazać, że coś jest nie tak. Trzeba myśleć pozytywnie, albo przynajmniej się starać! Korzystać z życia, póki można, a smutki odłożyć na kiedy indziej. Na taką porę kiedy nie będzie nikogo. Będziesz sama w pokoju i w końcu pokażesz jaka jesteś naprawdę... Cholera! Znowu zaczynam..Skończ! Skończ! Skończ! Myśl pozytywnie! POZYTYWNIE! Stany Zjednoczone. Spełnienia marzeń wielu osób.. Gdybym wyjechała mogłabym zacząć od nowa. Uwolniłabym się w końcu od tych problemów. Jednak to tak daleko od Polski... Tutaj mam przyjaciół, czyli mam wszystko... Nie wiem, czy jestem gotowa na ten wyjazd. To za szybko się dzieje. Nie nadążam.. Tu ta sprawa z Maćkiem i Krzyśkiem, Emilia zawraca mi głowę Fabianem, ale w sumie od tego jestem.. I jeszcze ten wyjazd. Życie nastolatki jest takie trudne. Z pozoru prosta i przyjemna droga, ale niestety za każdym drzewem kryje się zakręt. Każdy następny gorszy od poprzedniego. Coraz ciemniejszy i obrośnięty... Trudniejszy do przejścia... Cholera! I znowu! Znowu zaczynam! Ja już nie chcę! Mam dość! Chcę żeby było jak dawniej! Bezproblemowo, kolorowo, radośnie! Chcę znów być małą dziewczynką wokół której wszyscy skaczą. Chcę wierzyć, że kiedyś zamieszkam w wielkim zamku razem z moim księciem z bajki, który będzie mnie chronić przed całym złem tego świata... Że codziennie ludzie będą zachwycać się moim widokiem i podziwiać coraz to bardziej wymyślne suknie we wszystkich kolorach tęczy. Będą zazdrościć mi szczęścia i udanego małżeństwa i będą zaszczyceni gdy ja ze swoim małżonkiem zaprosimy ich na uroczysty bal.. Z okazji.. Nie wiem jakiej. Może nawet bez okazji. Chcę żyć jak w baśni! A na razie... to wszystko przypomina jakąś tanią komedię, albo bardzo kiepski dramat.. No, ale trudno. Podobno wszystkie złe rzeczy, które nas spotkały powracają w dobrej odsłonie. Może i mi los wynagrodzi niektóre wydarzenia, które niespodziewanie zawładnęły moim życiem... Dobra, skończmy już te depresyjne gadki. Choć pewnie i tak zaraz do nich wrócę... Ale cicho! Nikt nie zauważy... Wszystko jest dobrze! Tak jak powinno być, po staremu. Tak jak wszyscy myślą... Wyjeżdżamy do Ameryki! Wiii! Cieszmy się i radujmy! Przecież to Stany Zjednoczone! Co tam komu Polska... Przyjaciele...Dobra, Sandra ogarnij się! Zostały Ci trzy dni i musisz je wykorzystać najlepiej jak tylko możesz! Innej opcji nie ma... Nikt się nie pyta, czy chcesz wyjeżdżać, czy też nie. Masz to zrobić i koniec, więc teraz bierz się w garść i zadzwoń do kogoś, baw się dobrze i wróć późno do domu...


Witajcie :) 
Po kilku miesiącach wreszcie powróciłam do pisania ale nie sama tylko z pomocą mojej koleżanki- Julii :) Liczymy na komentarze pod tym rozdziałem. 

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 12

31 lipiec.

Zjadłam obiad, a zaraz wybieram się na spotkanie z Emilią. Dawno się nie widziałyśmy, mamy sporo zaległości. W końcu Emilia  nic nie wie o Krzyśku...
Zadzwonił dzwonek, pewnie to ona. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Dzień dobry.-powiedział pan w podeszłym wieku. Czy zastałem może tatę.?-zapytał.
-Dzień dobry. Tak, zastał pan. Proszę wejść, zaraz pójdę po niego-odpowiedziałam i zawołałam tatę.
Kiedy zszedł na dół oznajmiłam mu, że idę na spotkanie z Emilią , po czym wyszłam. Nie wiedziałam kim jest ten facet, ale przecież w tamtej chwili nie wypadało pytać. `Zapytam, po powrocie ze spotkania` -pomyślałam. Pospiesznie wyszłam na zewnątrz, gdyż zależało mi na szybkim spotkaniu z Emilią. Stęskniłam się. Kiedy doszłam w umówione miejsce, przyjaciółka już czekała tam trochę zniecierpliwiona.
- Heeeeej - rzuciłam.
- Cześć ! - odpowiedziała równie zadowolona Emilia przytulając mnie mocno.
- Jak wyjazd do Hiszpanii ?
- Eh, super.. Naprawdę. A jak tam w Chorwacji ?
- Bardzo fajnie, co tu dużo mówić - wspaniałe miejsce.
- Muszę Ci o czymś opowiedzieć - powiedziała nieco onieśmielona Emilia.
- Ja również, ale zaczynaj.
- W Hiszpanii poznałam bardzo przystojnego chłopaka - ma na imię Fabian. Jest Polakiem o blond włosach i niebieskich oczach. Jest przecudowny. Świetnie dogadujemy się. Jeszcze świetne jest to, że mieszka w Wrocławiu. Godzina drogi. Obiecał, że jak najszybciej się ze mną skontaktuje.
- Mam nadzieję… W drodze do domu opowiem ci historię o Krzyśku i Maćku.- powiedziałam , po czym ruszyłyśmy w drogę.
- No to opowiadaj. Masz kogoś ?
Opowiedziałam jej cała historię. Po usłyszeniu całego zajścia Emilia była zaskoczona, stwierdziła, że przez ten krótki czas wydarzyło się więcej niż w ciągu roku ! Po około godzinie, rozstałyśmy się. Poprosiłam Emilię, żeby odezwała się, kiedy przyjedzie do niej Fabian. Sama nie mogłam się doczekać żeby go poznać.
                                                      
Muszę już iść.-powiedziałam.
-Szkoda, ale myślę ,że za niedługo się zobaczymy.
-Oczywiście, że tak. Obowiązkowo.-odpowiedziałam.
Całą drogę powrotną zastanawiałam się kim mógł być ten facet.Wydawało się, że mój tata go znał...No cóż, muszę podpytać tatę kim był ten człowiek i czego właściwie chciał...




Rozdział 11

30 lipiec. 

Minął już miesiąc wakacji, a ja jakoś nie zaliczę ich do udanych...Chorwacja, miłość do Krzyśka, przyjaźń z Natalią to było coś pięknego, ale poza tym… szkoda gadać. Zresztą dzisiaj jestem umówiona z Krzyśkiem, ale nie w celach miłosnych, wręcz przeciwnie... W celu `zamrożenia` naszego związku. Przecież nie możemy tego tak dalej ciągnąć... 

 ***

 Na spotkanie z Krzyśkiem szłam jak na ścięcie. Po raz pierwszy nie miałam ochoty się z nim spotykać. Kocham go, ale te ciągłe kłótnie mnie przerastają...Po głowie chodziły mi różnorodne myśli: `Jak mu to powiedzieć, żeby go nie zranić. Jak mu to powiedzieć, żebyśmy mogli być na razie przyjaciółmi...`. Przecież nie chcę mieć w nim wroga, tylko przyjaciela...Czemu to wszystko takie trudne... Kiedy doszłam w umówione miejsce, jak zwykle punktualny, Krzysiek już tam był. Przytulił mnie, ale szybko wyrwałam się z jego objęć.
 -Krzysiek...Ja tak dalej nie mogę...-powiedziałam urywając głos. -Ale co się stało.?-zapytał zdziwiony. -Ja...ja to wszystko przemyślałam...Musimy dać sobie trochę więcej czasu...-kontynuowałam. 
-Chcesz powiedzieć, ze mną zrywasz.?-zapytał wręcz oszołomiony. 
-Myślę, że tak będzie lepiej...Ostatnio ciągle się kłócimy. Ja nie chcę tak dłużej... 
-Zmienię się, obiecuję.-powiedział Krzysiek, łapiąc mnie za nadgarstki i przysuwając do siebie. 
-Nie, nie teraz...Nie jestem jeszcze gotowa na kolejną dawkę kłótni. Proszę, postaw się w mojej sytuacji, zrozum mnie...-mówiłam zdeterminowana. 
-Nie wierzę...Ty naprawdę tego chcesz? -zapytał gorzko.
 -Chcę, nie chcę...Tak będzie lepiej. Zrozum...Teraz jedynie co mogę Ci zaoferować to przyjaźń, o ile tylko będziesz chciał... 
-Poznałaś kogoś innego.? 
-Nie, nie poznałam...Ty byłeś moją pierwszą miłością … -powiedziałam. 
-Dobrze, możemy zostać na razie przyjaciółmi...Ale, ja nadal będę czekał, będę czekał na moment, kiedy znów będzie wszystko jak dawniej...będę czekał na Ciebie...-powiedział, chociaż widziałam, ile wysiłku włożył w to zdanie. 
-Dziękuję.-powiedziałam, a krople łez kapały mi po policzku, nie mogłam nad nimi zapanować.
-Będę pamiętała.-dokończyłam, przełykając ślinę.
 -Nie płacz, no...-powiedział Krzysiek, przytulił mnie na chwilę, a potem puścił. 
-Tak, to dobra decyzja...Potrzebuję w Tobie przyjaciela.-powiedziałam wycierając łzy. 
-I będziesz go miała. Najlepszego...-odrzekł.
 -Jeszcze raz dziękuję. 
 Posiedziałam z Krzyśkiem jeszcze przez jakiś czas, tak jak na przyjaciół przystało. Cieszę się, że podjęłam taką, a nie inną decyzję i cieszę się również z tego, że Krzysiek (wiem, że nie było to dla niego łatwe) ale też to przyjął w miarę dobrze. Wracałam do domu w pełni usatysfakcjonowana. Właśnie dostałam sms'a od Emilii : 
`Hej. Już wróciłam z wakacji. Jeżeli masz czas to może się spotkamy?` 
`Czemu nie.` -odpisałam i otworzyłam drzwi do domu.

sobota, 7 września 2013

Liebster Award 3

Witajcie znów :D Zostałam poraz 3 nominowana do Liebster Award ;))

Dziękuję http://whenever-you-kiss-him-im-breaking.blogspot.com/


Liebster Award:


"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "Dobrze Wykonaną Robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. (...) należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie to nominujesz 11 blogów (informujesz ich o tym) i zadajesz im 11 pytać. (...)"


Zasady:

-Nie możesz nominować osób, które Cię nominowały

-Trzeba powiadomić nominowane osoby o tym wydarzeniu, podając link do swojego bloga.




1. Kto według Ciebie odniósł w życiu największy sukces?
Heh. Niewiem :D

2. Jakie są twoje cele życiowe?
Spełnienie moich wszystkich marzeń :)

3. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
Tak, a na poparcie swojego zdania napiszę, że jest to po prostu możliwe. ^^
4. Co robisz w wolnych chwilach?
Hałasuję ^^

5. Piszę bloga bo...
... bo lubię pisać opowiadania :D

6. Wolisz ubierać się wygodnie, czy elegancko?
To zależy gdzie...

7. Jaką gwiazdę chciałabyś poznać?
Zendaya Coleman i Zayn Malik

8. Czytałaś już mojego bloga?
Tak. I naprawdę fajny ;)

9. Jaka jest według Ciebie, najgorsza cecha?
Egoizm oraz zazdrość.

10. Co jest najważniejsze w życiu?
Osiąganie celów.

11. Jakie jest twoje motto życiowe?
,, Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą "

Nominuję :

1. http://oleksandra-official.blogspot.com/

2. http://diamentowyblog.blogspot.com

3. http://fotografia-cytrus.blogspot.com/

4. http://annaantje.blogspot.com/

5. http://whatkingalikes.blogspot.com/

6. http://monika-agness.blogspot.com/

7. http://idaliaxd.blogspot.com/

8. http://ciastusiax.blogspot.com/


9. http://red-and-black-life-style.blogspot.com


10. http://live-style20.blogspot.com/

11. http://loli-la-lu.blogspot.com/


A oto pytania:


1. Jaki masz plan na poniedziałek ?
2. Twoje ulubione sklepy ?
3. Jak spędziłaś dzisiejszy dzień?
4. Ulubiona gwiazda ?
5. Kolor oczu ?
6. Masz chłopaka / dziewczynę ?
7. Twoj ulubiony film ?
8. Jak spędziłaś wakacje ?
9. Jaka była najgłupsza rzecz jaką zrobiłaś ?
10. Ulubiona piosenka ?
11. Bruneci czy blondyni ?

Ps. Stwierdziłam, że będę pisać dalej i napisze już dzisiaj następny rozdział :)