niedziela, 6 października 2013

Rozdział 12

31 lipiec.

Zjadłam obiad, a zaraz wybieram się na spotkanie z Emilią. Dawno się nie widziałyśmy, mamy sporo zaległości. W końcu Emilia  nic nie wie o Krzyśku...
Zadzwonił dzwonek, pewnie to ona. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Dzień dobry.-powiedział pan w podeszłym wieku. Czy zastałem może tatę.?-zapytał.
-Dzień dobry. Tak, zastał pan. Proszę wejść, zaraz pójdę po niego-odpowiedziałam i zawołałam tatę.
Kiedy zszedł na dół oznajmiłam mu, że idę na spotkanie z Emilią , po czym wyszłam. Nie wiedziałam kim jest ten facet, ale przecież w tamtej chwili nie wypadało pytać. `Zapytam, po powrocie ze spotkania` -pomyślałam. Pospiesznie wyszłam na zewnątrz, gdyż zależało mi na szybkim spotkaniu z Emilią. Stęskniłam się. Kiedy doszłam w umówione miejsce, przyjaciółka już czekała tam trochę zniecierpliwiona.
- Heeeeej - rzuciłam.
- Cześć ! - odpowiedziała równie zadowolona Emilia przytulając mnie mocno.
- Jak wyjazd do Hiszpanii ?
- Eh, super.. Naprawdę. A jak tam w Chorwacji ?
- Bardzo fajnie, co tu dużo mówić - wspaniałe miejsce.
- Muszę Ci o czymś opowiedzieć - powiedziała nieco onieśmielona Emilia.
- Ja również, ale zaczynaj.
- W Hiszpanii poznałam bardzo przystojnego chłopaka - ma na imię Fabian. Jest Polakiem o blond włosach i niebieskich oczach. Jest przecudowny. Świetnie dogadujemy się. Jeszcze świetne jest to, że mieszka w Wrocławiu. Godzina drogi. Obiecał, że jak najszybciej się ze mną skontaktuje.
- Mam nadzieję… W drodze do domu opowiem ci historię o Krzyśku i Maćku.- powiedziałam , po czym ruszyłyśmy w drogę.
- No to opowiadaj. Masz kogoś ?
Opowiedziałam jej cała historię. Po usłyszeniu całego zajścia Emilia była zaskoczona, stwierdziła, że przez ten krótki czas wydarzyło się więcej niż w ciągu roku ! Po około godzinie, rozstałyśmy się. Poprosiłam Emilię, żeby odezwała się, kiedy przyjedzie do niej Fabian. Sama nie mogłam się doczekać żeby go poznać.
                                                      
Muszę już iść.-powiedziałam.
-Szkoda, ale myślę ,że za niedługo się zobaczymy.
-Oczywiście, że tak. Obowiązkowo.-odpowiedziałam.
Całą drogę powrotną zastanawiałam się kim mógł być ten facet.Wydawało się, że mój tata go znał...No cóż, muszę podpytać tatę kim był ten człowiek i czego właściwie chciał...




Rozdział 11

30 lipiec. 

Minął już miesiąc wakacji, a ja jakoś nie zaliczę ich do udanych...Chorwacja, miłość do Krzyśka, przyjaźń z Natalią to było coś pięknego, ale poza tym… szkoda gadać. Zresztą dzisiaj jestem umówiona z Krzyśkiem, ale nie w celach miłosnych, wręcz przeciwnie... W celu `zamrożenia` naszego związku. Przecież nie możemy tego tak dalej ciągnąć... 

 ***

 Na spotkanie z Krzyśkiem szłam jak na ścięcie. Po raz pierwszy nie miałam ochoty się z nim spotykać. Kocham go, ale te ciągłe kłótnie mnie przerastają...Po głowie chodziły mi różnorodne myśli: `Jak mu to powiedzieć, żeby go nie zranić. Jak mu to powiedzieć, żebyśmy mogli być na razie przyjaciółmi...`. Przecież nie chcę mieć w nim wroga, tylko przyjaciela...Czemu to wszystko takie trudne... Kiedy doszłam w umówione miejsce, jak zwykle punktualny, Krzysiek już tam był. Przytulił mnie, ale szybko wyrwałam się z jego objęć.
 -Krzysiek...Ja tak dalej nie mogę...-powiedziałam urywając głos. -Ale co się stało.?-zapytał zdziwiony. -Ja...ja to wszystko przemyślałam...Musimy dać sobie trochę więcej czasu...-kontynuowałam. 
-Chcesz powiedzieć, ze mną zrywasz.?-zapytał wręcz oszołomiony. 
-Myślę, że tak będzie lepiej...Ostatnio ciągle się kłócimy. Ja nie chcę tak dłużej... 
-Zmienię się, obiecuję.-powiedział Krzysiek, łapiąc mnie za nadgarstki i przysuwając do siebie. 
-Nie, nie teraz...Nie jestem jeszcze gotowa na kolejną dawkę kłótni. Proszę, postaw się w mojej sytuacji, zrozum mnie...-mówiłam zdeterminowana. 
-Nie wierzę...Ty naprawdę tego chcesz? -zapytał gorzko.
 -Chcę, nie chcę...Tak będzie lepiej. Zrozum...Teraz jedynie co mogę Ci zaoferować to przyjaźń, o ile tylko będziesz chciał... 
-Poznałaś kogoś innego.? 
-Nie, nie poznałam...Ty byłeś moją pierwszą miłością … -powiedziałam. 
-Dobrze, możemy zostać na razie przyjaciółmi...Ale, ja nadal będę czekał, będę czekał na moment, kiedy znów będzie wszystko jak dawniej...będę czekał na Ciebie...-powiedział, chociaż widziałam, ile wysiłku włożył w to zdanie. 
-Dziękuję.-powiedziałam, a krople łez kapały mi po policzku, nie mogłam nad nimi zapanować.
-Będę pamiętała.-dokończyłam, przełykając ślinę.
 -Nie płacz, no...-powiedział Krzysiek, przytulił mnie na chwilę, a potem puścił. 
-Tak, to dobra decyzja...Potrzebuję w Tobie przyjaciela.-powiedziałam wycierając łzy. 
-I będziesz go miała. Najlepszego...-odrzekł.
 -Jeszcze raz dziękuję. 
 Posiedziałam z Krzyśkiem jeszcze przez jakiś czas, tak jak na przyjaciół przystało. Cieszę się, że podjęłam taką, a nie inną decyzję i cieszę się również z tego, że Krzysiek (wiem, że nie było to dla niego łatwe) ale też to przyjął w miarę dobrze. Wracałam do domu w pełni usatysfakcjonowana. Właśnie dostałam sms'a od Emilii : 
`Hej. Już wróciłam z wakacji. Jeżeli masz czas to może się spotkamy?` 
`Czemu nie.` -odpisałam i otworzyłam drzwi do domu.